Artykuł ten jest poszerzoną wersją mojego wykładu
habilitacyjnego, wygłoszonego 8 XI 2001 r. przed Radą Wydziału Filozoficznego
UJ. Ukazał się w czasopiśmie Archeus, w roku 2002.
Po raz pierwszy filozofowie stali się niedawno uczestnikami,
i to być może najważniejszymi uczestnikami, procesu, w którym powstaje nowa,
istotna dyscyplina akademicka. Dyscyplina będąca zresztą nie tylko działem
„akademii”, ale pewnym fragmentem życia społecznego, który rozciąga się pomiędzy
ściśle rozumianym światem akademickim, polityką oraz przestrzenią debaty
publicznej, odbywającej się za pośrednictwem mass mediów. Filozofowie wzięli oto
na siebie odpowiedzialność za ukształtowanie, konsolidację i integrację
wewnętrzną czegoś, co jeszcze jako jednolita i spójna dyscyplina nie istnieje,
jakkolwiek są na to dobre widoki. Ta dyscyplina in statu nascendi, której
powstawania jesteśmy świadkami, nazywa się „bioetyka”. Sama nazwa „bioetyka”
predestynuje filozofów, a mianowicie etyków, którzy przecież są filozofami, do
tego, aby odgrywali rolę promotorów i aktywnych współtwórców tej nowej domeny
naukowej ekspercji, znajdującej się w procesie budowy. Jednak, proces ten
bynajmniej nie jest oddany w ich ręce w sposób jednoznaczny i świadomy, a
filozofowie nie są większością, lecz przeciwnie - mniejszością pośród tych
sześciu czy siedmiu tysięcy pracowników naukowych z całego świata, którzy
uważają się za trwale związanych z dziedziną bioetyki. Filozofowie być może po
raz pierwszy zostali postawieni w jednym szeregu, na gruncie pewnego wspólnego
zadania poznawczego, razem z przedstawicielami innych dyscyplin: z socjologami,
psychologami, prawnikami, ekonomistami, a przede wszystkim lekarzami i
biologami. Wprawdzie pozostawiono kompetencjom filozofów dbałość o
metodologiczną koherencję i sprawność procesu konsolidacji tej dyscypliny,
jednak większość członków tego środowiska, zdominowanego zresztą przez
Amerykanów, nie dysponuje takim pojęciem filozofii czy też nie akceptuje takiego
pojęcia filozofii, w myśl którego jest to dyscyplina akademicka o charakterze
fundującym lub syntetycznym w stosunku do wszystkich innych. Na takie rozumienie
słowa „filozofia” i na związaną z nim uprzywilejowaną pozycję filozofowie nie
mogą tu liczyć, mimo że postawieni są przed trudnym zadaniem, które wymaga
pewnego autorytetu. Słowo „filozofia” przyjmuje w tym środowisku znaczenie,
jakie ma w potocznej kulturze intelektualnej w Stanach Zjednoczonych: ogólny
namysł nad istotnymi, z punktu widzenia osobowego oraz społecznego
doświadczenia, aspektami rozmaitych zjawisk (w tym wypadku: zjawisk świata
medycznego). Filozof więc to nie tyle specjalista w jakimś zakresie kompetencji
akademickiej, lecz intelektualista zdolny do pogłębionej i popartej ogólną
erudycją refleksji, nacechowanej roztropnością i wrażliwością. Podobnie i słowo
„etyka” nie funkcjonuje w środowisku bioetycznym w znaczeniu dyscypliny
akademickiej, lecz oznacza ogół standardów uczciwości i przyzwoitości oraz
refleksję, w której są one wypracowywane i komentowane. Słowo „moralność”
natomiast dość wyraźnie kojarzy się tu z domeną przekonań religijnych oraz
obyczaju. Tym samym z góry przesądzone jest to, że bioetyka powinna być
wprawdzie nacechowana poważaniem dla rozmaitych przekonań moralno-religijnych
oraz rozmaitych obyczajów, lecz sama nie może się w nie angażować, poprzestając
na budowaniu warunków uczciwego, demokratycznego i równego współistnienia osób
oraz wspólnot o różnych potrzebach, stylach życia, przekonaniach i
możliwościach.
Bioetyka istnieje dopiero od około czterdziestu lat. Jest też
chyba jedyną dyscypliną, w której filozofom dano głos ważny, liczący się, a
jednocześnie mającą bezpośredni wpływ na rzeczywistość polityczną. Filozofowie
uzyskują na gruncie bioetyki wyjątkową możliwość udziału w formułowaniu procedur
oraz aktów legislacyjnych, które mają wpływ na życie i komfort życia milionów
ludzi na całym świecie. Rodzi to szczególną odpowiedzialność filozofów, bodaj
nigdy dotąd w dziejach filozofii nie spotykaną.
Bioetyka powstała z potrzeby praktycznej, a mianowicie z
potrzeby przeprowadzenia publicznej debaty nad dostępnością nowych, bardzo
kosztownych technik dializ dla uboższych części społeczeństwa. Sukces tej
debaty, jaka odbyła się na początku lat 60. w USA, i jej konkluzywność
spowodowała, że bardzo szybko na gruncie publicznym wytoczono kolejne
zagadnienia praktyczno-moralne związane z życiem medycznym, zwłaszcza zaś
bolesne zagadnienia jakoś kojarzące się z traumą II wojny światowej, z
praktykami nazistowskimi, ze zbrodniczymi nadużyciami w stosunku do więźniów
obozów koncentracyjnych. Okazało się, że na Zachodzie - w samej Ameryce, ale
także w krajach europejskich - są przypadki wykorzystywania osób innych niż
biała ras i pochodzących z niższych warstw społecznych do eksperymentów
medycznych, bez jawnej, świadomej, kompetentnej zgody z ich strony. Było to pole
dyskusji, na którym zaczęła się kształtować „bioetyka” jako nowa dyscyplina.
Słowo „bioetyka” było pierwotnie skrótem od wyrażenia
biomedical ethics. Wraz z upowszechnieniem się terminu „biotechnologia”
zaczęło zaś być uważane za skrót wyrażenia biotechnological ethics.
Pierwszymi profesorami nowej dyscypliny, ekspertami, którzy podjęli się
zorganizowania systematycznej praktyki akademickiej pod nową nazwą „bioetyka”,
byli David Thomasma w Chicago (zmarły w 2002 r.), Tristram Engelhardt w Teksasie
oraz Albert Jonsen w San Francisco. Powszechny wpływ bioetyki na życie medyczne,
przynajmniej w USA, zaznaczył się już na początku lat 80., a to głównie dzięki
sławnemu opracowaniu zagadnień bioetycznych przez dwóch konserwatywnych autorów,
Toma Beauchampa i Jamesa Chidressa w pracy Principles of Biomedical Ethics.
Od momentu powstanie bioetyki minęło więc czterdzieści lat.
Proszę sobie wyobrazić, że po tych czterech dekadach funkcjonowania owego
akademickiego i publicznego forum dyskusji, gdzie na równych prawach głos
zabierają lekarze, politycy, prawnicy, socjologowie i filozofowie, z pewną
tylko, niezbyt mocno zaznaczoną wspólną zgodą na to, że ci ostatni będą odgrywać
w tej nader praktycznej dyscyplinie rolę moderatorów, rolę
integrująco-syntezującą, rolę tych, którzy formułują pewne konkluzje i
dostarczają pewnych ogólnych ram pojęciowych i teoretycznych dla prowadzonych
dyskusji, otóż po czterech dekadach istnienia tej dyscypliny zaszła ona tak
daleko pod względem swego społecznego znaczenia, że George W. Bush jako nowy
prezydent Stanów Zjednoczonych w jednym ze swych pierwszych wystąpień, 9
sierpnia 2001 roku, mówił głównie na tematy bioetyczne, odczytując tekst
napisany przez profesora filozofii, po wcześniejszych bezpośrednich
konsultacjach prezydenta z trzema innymi profesorami, bioetykami będącymi z
pierwszego wykształcenia filozofami. Tekst ten był poświęcony stanowisku rządu
amerykańskiego w kwestii możliwości finansowania ze środków federalnych badań
nad komórkami macierzystymi. Oto spośród tych wszystkich zagadnień społecznych,
z którymi musi się borykać rząd USA i o których musi do społeczeństwa mówić,
wybór padł właśnie na kwestie bioetyczne, a sposób, w jaki konsultowane było
odpowiednie środowisko, a więc w tym wypadku środowisko bioetyczne, był
najbardziej bezpośredni, najbardziej pełen zaufania, jak tylko można to sobie
wyobrazić.
Chciałbym skupić się na kwestii udziału samych filozofów w
środowisku bioetycznym. Jak już wspomniałem, nasze znaczenie w tym środowisku
nie jest eksponowane, choć zadanie, jakie w nim mamy do spełnienia, jest
zupełnie podstawowe. Na filozofach bowiem spoczywa odpowiedzialność za
uzyskiwanie przez tę dyscyplinę samowiedzy naukowej, która zresztą bynajmniej
nie jest analogiczna do tej, jaką dysponują inne nauki społeczne. Wynika to
stąd, że bioetyka nie jest po prostu częścią świata akademickiego, gdyż w równym
stopniu jest ona częścią świata medycznego, a ponadto do jej substancji należą
dyskusje i debaty prowadzone także poza uczelniami - na konferencjach i w
komitetach bioetycznych, które nie uważają się za część świata naukowego i
faktycznie wprost do niego nie należą. Filozofowie pełnią więc rolę moderatorów
czy „syntetyków”, jakkolwiek natura samej dyscypliny wymusza na nich to, aby ich
rozważania zawsze brały za punkt wyjścia konkretne zagadnienia praktyczne. Nimi
to więc filozofowie, niezależnie od swych inklinacji w stronę ogólnej i
abstrakcyjnej refleksji, muszą się faktycznie zajmować. Przeglądem tych
zagadnień konkretnych zajmę się za chwilę. Nakreślę, wprawdzie tylko
schematycznie i powierzchownie, typowe obszary tematyczne, jakim przyporządkować
można publikacje w czasopismach bioetycznych oraz wystąpienia konferencyjne (a
konferencje są tą formułą życia naukowego, z której bioetyka korzysta
najchętniej). Przed filozofami staje tu każdorazowo zadanie takiego
przeformułowania klasycznych zagadnień etyki i klasycznych sporów w tej
dziedzinie, aby można je było zidentyfikować w takim właśnie,
konkretno-kazuistycznym kontekście. Ogólna problematyka etyczna, która
najbardziej się liczy w bioetyce, to problematyka stosunku pomiędzy
pryncypializmem (etyką autonomiczną) a etyką utylitarystyczną (etyką
konsekwencjalistyczną). Chciałbym szczególnie mocno podkreślić to, że
najistotniejszym rysem metodologicznym i moralnym tego tak zróżnicowanego
środowiska jest przekonanie, iż każda dyskusja dotycząca zagadnień moralnych
musi nawiązywać do pewnej wiedzy empirycznej, wiedzy statystycznej oraz wiedzy
konkretno-naukowej, która daje podstawy do oceniania możliwych konsekwencji
planowanych czy rekomendowanych w danym wypadku rozwiązań, które też muszą być
bardzo praktyczne w swym charakterze. Istnieje wymóg przechodzenia od
sformułowań ogólnych, teoretycznych, pryncypialnych do pewnych rekomendacji
konkretnych, a wręcz sformułowań legislacyjnych, owych tzw. guidelines and
recommendations. Każda taka praktyczna, konkretna propozycja, choćby nie
wiem jak abstrakcyjnie umocowana w dyskursie filozoficznym, musi mieć za sobą
obrachunek kosztów i korzyści, a więc rachunek utylitarystyczny. Każda
propozycja musi być więc poparta rozważeniem kwestii następujących: czyje dobro
jest w danym wypadku brane pod uwagę, jaka jest cena osiągnięcia tego dobra, kto
cenę tę zapłaci. Brak tego rozeznania, a zwłaszcza odmowa zainteresowania tą
stroną empiryczną zagadnienia, realnymi konsekwencjami zamierzanych czynów lub
regulacji, na przykład w imię godności czystych ideałów, na które mielibyśmy się
powoływać, jest uważana nie tylko za błąd metodologiczny - jest uważana także za
coś niemoralnego. To ogromnie ważne. Pragmatystyczny czy utylitarystyczny duch,
który ze względu na amerykańską proweniencję dyscypliny tutaj dominuje, nakazuje
traktować rachunek utylitarystyczny i ten utylitarystyczno-emirystyczny punkt
widzenia jako nakaz moralny. Jeśli na przykład ktoś, rekomendując karanie
kobiet za dokonywanie aborcji, powołuje się wyłącznie na pryncypia, nie
zastanawiając się wcale nad tym, jakie działania społeczne i prawne mogą
doprowadzić do realnego ograniczenia tego zjawiska, odmawiając przyjęcia tego
punktu widzenia, tej formy troski, wówczas jego głos nie może być brany pod
uwagę. Zarówno w przypadku aborcji, jak i w przypadku wszystkich innych
zagadnień bioetycznych, naszym obowiązkiem jako bioetyków jest zadać pytanie o
to, w czym tkwi zło oraz jakie środki prowadzą do jego rzeczywistego
ograniczenia, a nie o to, jakie sformułowanie prawne będzie najpełniejszym
wyrazem pryncypium etycznego, które wiąże się z negacją tego zła. Może być
bowiem czasem tak, że duża punitywność prowadzi do rezultatów negatywnych i
szkodliwych.
Nie należy sądzić, że bioetyka znajduje się wciąż jeszcze w
stadium agregacyjnego skupiska rozmaitych kompetencji, że jest tylko wolnym
forum dyskusji nad istotnymi, ale jeszcze nie opracowanymi teoretycznie
kwestiami życia publicznego w pewnym jego segmencie. Otóż nie. To stadium
wyjściowe, stadium multidyscyplinarności, bioetyka ma za sobą. Wykształcił się
już bowiem nie tylko pewien obszar ściśle naukowych kompetencji własnych, obszar
literatury ściśle bioetycznej, nie tylko kilka tysięcy osób identyfikuje jakiś
względnie jednolity obszar naukowych dyskusji, nie tylko dochodzi do wzajemnego
nakładania się, zachodzenia na siebie kompetencji uczestników debat bioetycznych,
ale istnieją już ogólne teorie, koncepcje filozoficzne, które stanowią poważne
propozycje pojęciowych ram całej dyscypliny. Przykładem może być kantowski z
ducha system bioetyki T. Engelhardta, teoria zdrowia i choroby L. Nordenfelda,
empirystyczny program uprawiania bioetyki J. Harrisa, zastosowanie etyki
dyskursu do problematyki bioetycznej M. Kettnera, czy też koncepcja uprawiania
bioetyki jako kazuistyki proponowana przez A. Jonsena. Można powiedzieć, że
bioetyka, opuściwszy już poziom „multidyscyplinarności”, znajduje się dziś w
stadium pośrednim pomiędzy „transdyscyplinarnością” a „interdyscyplinarnością”.
Przed naszkicowaniem tematyki szczegółowych debat
bioetycznych chciałbym poczynić pewne wyjaśnienie demarkacyjne. Otóż w
niektórych kontekstach, zwłaszcza w prasie, termin „bioetyka” pojawia się w
bardzo szerokim znaczeniu, obejmującym tzw. etykę środowiskową i ekologię, a
nawet to, co dawniej nazywano „higieną”, czyli społeczną świadomość zdrowotną i
jej propagowanie. Nie ma powodu, aby zakazywać takiego szerokiego stosowania
słowa „bioetyka”, jednakże trzeba uznać fakt, iż w sensie akademickim,
profesjonalnym, „bioetyka” jest spadkobierczynią dawnej filozofii medycyny oraz
etyki medycznej, wobec czego wszelkie publikacje i konferencje odbywające się
pod jej szyldem dotyczą zagadnień ochrony zdrowia, stosunków pomiędzy lekarzami
i pacjentami oraz badań naukowych w zakresie medycyny i biotechnologii. Sprawy
ochrony środowiska, praw zwierząt, zdrowego i ekologicznego stylu życia
pojawiają się w kontekście bioetyki tylko incydentalnie; mają one odrębne nisze
akademickie i medialne. Dodatkowo należy jeszcze wyjaśnić, że istnieją dwa różne
style uprawiania bioetyki i dwa, częściowo rozłączne, obszary jej akademickiego
funkcjonowania: amerykański i europejski. Amerykańska bioetyka jest bardziej
praktyczna, a jednocześnie bardziej związana z prawem i polityką, europejska
natomiast bardziej skłania się ku teorii, w tym ku refleksji filozoficznej. W
przedstawionym tu wyliczeniu najczęściej dyskutowanych zagadnień bioetyki obie
te perspektywy potraktowałem łącznie, co jest usprawiedliwione, że coraz więcej
publikacji i konferencji bioetycznych ma charakter transatlantycki; nie zmienia
to wszelako absolutnej dominacji języka angielskiego w tej dyscyplinie (dlatego
podaję kilka popularnych terminów angielskich).
Najprostszy podział zagadnień bioetyki odróżnia zagadnienia
ogólnosystemowe, związane ze skuteczną i sprawiedliwą ochroną zdrowia (system
opieki zdrowotnej, zdrowie publiczne), zagadnienia etyczne związane ze
stosunkami lekarzy i pacjentów (na przykład autonomię pacjenta, prywatność
etc.) oraz zagadnienia etyki badań klinicznych i biomedycznych (świadomą
zgodę na badania, prawo uczestników badań do korzystania z ich wyników). Znaczna
część tematów bioetyki daje się też elegancko spolaryzować pod szyldami
„zagadnień związanych z początkiem życia” i „zagadnień związanych z końcem
życia”. Teraz jednak przedstawię podział nieco bardziej skomplikowany, lecz
mający tę zaletę, że odpowiada dość dobrze faktycznemu układaniu się zagadnień w
praktyce akademickiej bioetyki, to znaczy w bioetycznych publikacjach i na
konferencjach. Będę mianowicie odróżniał dwa podstawowe punkty widzenia, z
których rozważa się problemy: punkt widzenia osoby oraz punkt widzenia
organizacji stosującej pewne standardy i procedury. Ten podział aspektów
zostanie skrzyżowany z bardziej przedmiotowym podziałem obszarów
organizacyjnych, w których dana problematyka się pojawia. Będą to obszary
następujące: laboratorium (lub klinika), zwykły szpital, krajowy system opieki
zdrowotnej oraz indywidualna praktyka lekarska.
I. Z perspektywy laboratorium oraz kliniki przeprowadzającej
doświadczenia i badania nad nowymi lekami i terapiami zasadnicze kwestie
bioetyczne odnoszące się wprost do jednostki ludzkiej to:
- świadoma zgoda na badania (informed consent);
- motywacja do udziału w badaniach (na przykład presja
ekonomiczna, bieda) oraz kryteria rekrutacji osób do badań;
- odpowiedzialność za niepowodzenia w badaniach (szkody na
zdrowiu, skutki zaniechania lub opóźnienia zastosowania normalnie stosowanych w
danym przypadku procedur) oraz los chorych z grupy kontrolnej, otrzymujących
placebo;
- prawo uczestników badań do korzystania z ich wyników.
Jeśli chodzi o etyczne aspekty procedur klinicznych,
to najbardziej istotne są procedury i kwestie proceduralne następujące:
- kwestia kryteriów dopuszczania badań do etapu klinicznego
(badań na ludziach);
- procedury rekrutacji osób do testowania leków i terapii (na
przykład udział cudzoziemców, konieczność minimalizacji cierpień zwierząt);
- procedury opiniodawcze i kontrolne, w tym działalność
komitetów etycznych (bioetycznych);
- procedury budowania świadomej zgody na badania i
sprawdzania rozumienia przez uczestników badań ich medycznej istoty oraz
występującego w nich ryzyka;
- procedury związane z zarządzaniem ryzykiem operacyjnym (na
przykład podczas rozdzielania bliźniąt syjamskich);
- zakres i cele stosowania preimplantacyjnych i prenatalnych
badań genetycznych (PGD);
- dozwolone sposoby pozyskiwania oraz wykorzystywania komórek
macierzystych (stem cells);
- procedury związane ze skanowaniem genomu, ochroną
uzyskanych w ten sposób danych, wykorzystywaniem tych danych, patentowaniem
technik genetycznych;
- wprowadzanie modyfikacji genetycznych motywowane względami
terapii i ewentualnie względami pozazdrowotnymi (moralna dopuszczalność takich
praktyk);
- klonowanie terapeutyczne tkanek, klonowanie człowieka i
jego moralna dopuszczalność.
II. Inny nieco jest punkt widzenia szpitala czy nawet
ambulatorium prowadzącego rutynową działalność terapeutyczną. W odniesieniu do
konkretnego człowieka praktyka szpitalna wiąże się najczęściej z
następującymi kwestiami etycznymi:
- poszanowanie autonomii pacjenta (prawa do informacji o
własnym stanie zdrowia i prawa do wyrażenia zgody bądź odmowy leczenia);
- prymat dobra pacjenta (na przykład przed interesami
ekonomicznymi i organizacyjnymi szpitala) - tzw. beneficience;
- kwestia prywatności i dyskrecji oraz tajemnicy lekarskiej;
- rola i prawa rodziny, jak również granice ważności
oświadczeń woli członków rodziny (na przykład w kwestiach związanych z
podtrzymywaniem życia albo jego ratowaniem z użyciem transfuzji krwi);
- postępowanie z chorymi niedostatecznie ubezpieczonymi, a
wymagającymi kosztownego leczenia;
- kryteria dystrybucji usług deficytowych (zasady ustalania
kolejności w dostępie do zabiegów i urządzeń);
- stwarzanie należytych warunków umierania.
Procedury, których doskonaleniem zainteresowany jest
szpital, to zwłaszcza:
- procedury opiniodawcze i kontrolne szpitalnych komitetów
etycznych;
- zagadnienia opieki paliatywnej i wstrzymywania procedur
reanimacyjnych bądź podtrzymujących funkcje życiowe (zwłaszcza ustalanie momentu
śmierci i kryteria komendy DNR - do not resuscitate, zaprzestań
reanimacji);
- postępowanie z osobami w demencji, a zwłaszcza kwestia
poszanowania autonomii tych osób we wcześniejszych stadiach choroby; kwestia
stosowania tzw. pigułki szczęścia;
- autonomia pacjenta w lecznictwie psychiatrycznym oraz
specjalne wymagania chorych psychicznie (kwestia dyskrecji, ochrona osób
trzecich, rola rodziny); reguły stosowania przymusu w psychiatrii;
- procedury związane z aborcją;
- procedury związane z transplantacją organów (postępowanie z
dawcą i biorcą) i tkanek
- ochrona praw personelu medycznego do powstrzymywania się od
udziału w budzących wątpliwości moralne procedurach;
- ochrona personelu medycznego przed czynnikami szkodliwymi
dla zdrowia (zakażenia, promieniowanie);
- ochrona personelu medycznego przed agresją prawną ze strony
pacjentów i ich adwokatów;
- ochrona personelu i pacjentów przed agresją fizyczną na
terenie szpitala.
III. Obszar zagadnień związanych z systemem ochrony zdrowia,
widzianym z punktu widzenia interesów pojedynczej osoby, można
zakreślić następująco:
- kwestie solidarności i opiekuńczości, a zwłaszcza
dostępność usług medycznych dla osób ubogich oraz zasady wzajemności
ubezpieczeniowej;
- kwestie priorytetów i korelatywnie: zadań zdegradowanych
(na przykład ze względu na statystyczną marginalność jakiejś jednostki
chorobowej);
- kwestie moralne powstające na przecięciu publicznego i
prywatnego sektora systemu ochrony zdrowia, a zwłaszcza zakres świadczeń (i
dostępności leków) płatnych z ubezpieczenia publicznego (na przykład chirurgia
plastyczna, zapłodnienia in vitro);
- los osób nieubezpieczonych (obywateli oraz imigrantów) oraz
odpowiedzialność gminy i państwa za ich kondycję zdrowotną;
- kwestia propagandy zdrowotnej i odpowiedzialności jednostki
za własne zdrowie;
- kwestie równości i słusznego uprzywilejowania (na przykład
dzieci, kobiet w ciąży i osób umierających).
Kwestie związane z procedurami systemowymi, wtórnie
przekładające się na losy poszczególnych chorych, są następujące:
- organizacja badań profilaktycznych i populacyjnych
zmierzających do ustalenia priorytetów epidemiologicznych i identyfikacji grup
ryzyka (na przykład przesiewowe badania genetyczne w kierunku ryzyka
zachorowania na raka piersi);
- kontrola obiegu pieniądza w systemie (oszczędność jako
nakaz moralny);
- ekonomika obrotu lekami (na przykład rzadkimi, drogimi lub
odwrotnie - potrzebnymi w wymiarze masowym, problemy tzw. Leków genetycznych),
zagadnienia komercyjne w medycynie transplantologicznej;
- publiczna kontrola nad systemem (komitety i związki
chorych, stowarzyszenia samopomocowe, prasa);
- systemowe zagadnienia sprawiedliwości rozdzielczej
(gospodarka deficytem, skutki starzenia się społeczeństwa (ageing problem),
solidarność międzypokoleniowa, kwestia usług niestandardowych i granic aspiracji
zdrowotnych (boutique medicine), dobroczynność i jej funkcjonowanie w
systemie);
- konwencje i standardy międzynarodowe lecznictwa
(ujednolicone procedury i ich granice - tzw. evidence based medicine, EBM);
- zapobieganie błędom lekarskim i niepożądanym skutkom
procedur medycznych (kwestia tzw. jatropatogenii);
- globalne zagadnienia ekonomiczno-zdrowotne (problem głodu,
skutki propagandy tamującej dystrybucję taniej żywności transgenicznej),
zagadnienia solidarności międzynarodowej (na przykład pomoc w zwalczaniu
gorączek zakaźnych, negocjacje z firmami farmaceutycznymi, profilaktyka i
zwalczanie AIDS w Afryce).
IV. Zespół zagadnień związanych z działalnością
poszczególnych lekarzy. W konkretnych stosunkach z poszczególnymi
chorymi pojawiają się zwłaszcza kwestie następujące:
- prymat dobra pacjenta nad interesem lekarza;
- poszanowanie autonomii pacjenta i dyskrecja;
- uczciwa ocena własnych kompetencji przez lekarza;
- lojalność wzajemna lekarza i pacjenta;
- informowanie pacjentów o ich stanie zdrowia;
- odpowiedzialność lekarza za własne błędy w rozpoznaniu i
leczeniu;
- prawo lekarza do nieuczestniczenia w procedurach wątpliwych
moralnie (takich jak eutanazja, wspomagane samobójstwo, aborcja).
Z proceduralno-organizacyjnego punktu widzenia
praktyka lekarska nasuwa takie zagadnienia, jak:
- standardyzacja procedur diagnostycznych i terapeutycznych (EBM)
i jej granice;
- system kontroli działań lekarza i podział odpowiedzialności
pomiędzy współpracowników;
- stosunki pomiędzy lekarzami a pozostałym personelem
medycznym;
- ochrona dóbr cywilnych (w tym ubezpieczenie od
odpowiedzialności cywilnej) lekarzy;
- „procedury wrażliwe” (eutanazja, wspomagane samobójstwo,
odstępowanie od terapii, pobieranie organów do transplantacji, aborcja);
- kodeksy etyki lekarskiej i procedury ich modyfikowania;
- procedury awansowe lekarzy i ich związek z podstawową
praktyką terapeuty.
Każdy z wymienionych w tym dość obszernym wyliczeniu
problemów wiąże się z co najmniej kilkoma trudnościami natury etycznej, których
specyfikacji poniecham, pozostawiając to domyślności czytelników. Większość
codziennej pracy bioetyków poświęcona jest zagadnieniom szczegółowym,
zawierającym się w zarysowanych powyżej obszarach. Ponadto jednak na co dzień
prowadzi się całkiem już filozoficzne debaty o istocie zdrowia i choroby,
kryteriach dobrego życia, cierpieniu i śmierci, a wreszcie o samej bioetyce jako
takiej: jej zadaniach, metodach, naturze organizacyjno-metodologicznej i funkcji
społecznej. Siłą rzeczy nauka znajdująca się w fazie organizacji jest
intensywnie zajęta określaniem własnej teoretycznej tożsamości oraz krytyczną
analizą swych perspektyw poznawczych. Ciężar tych metodologicznych rozważań
spoczywa głównie na bioetyce europejskiej, mającej, jak już wspomniałem, w
ogólności znacznie bardziej filozoficzne zacięcie.
Oto jak w grubych zarysach prezentuje się problematyka
bioetyki. Jest rzeczą zadziwiającą, jak daleko wychodzi ona poza to, co
potocznie kojarzone jest ze słowem „bioetyka” (aborcja, eutanazja, wykorzystanie
komórek macierzystych, odłączanie aparatów podtrzymujących życie, problemy
związane z transplantacją organów). Uderzający jest również brak w tym
wyliczeniu tak zasadniczej kwestii, jak korupcja w służbie zdrowia. Powód jest
taki, że na Zachodzie korupcji tej prawie nie ma i nikomu nie przychodzi do
głowy traktowanie jej jako odrębnego zagadnienia w bioetyce (a nie li tylko jako
zagadnienia kryminalistycznego); jeśli kwestia korupcji w ogóle się pojawia, to
jedynie w wypowiedziach nielicznych przedstawicieli Europy pokomunistycznej.
Prezentację młodej dyscypliny powinien dopełnić rzut oka na
jej przypuszczalne przyszłe perspektywy. Otóż w tej sprawie panuje zgoda:
przyszłość bioetyki wiąże się z narastającymi problemami wynikającymi z postępu
biotechnologii i manipulacji genetycznych. Przed nami zapewne era społeczeństwa
eugenicznego, w którym możliwe będzie nie tylko zapobieganie najróżniejszym
ułomnościom wrodzonym, ale i modyfikowanie genomu już urodzonych ludzi, łącznie
z udoskonalaniem ich funkcji poznawczych oraz drastycznym opóźnieniem procesów
starzenia się tkanek. Perspektywy te są zawrotne i nie ulega kwestii, że mierząc
się z nimi, bioetyka powiększy jeszcze swe brzemię odpowiedzialności, które już
dziś jest znacznie większe niż cokolwiek, co dotychczas bywało udziałem
filozofów.