|   TECHNIKI METAFILOZOFII             Książkę tę poświęcam pamięci swego ojca, prof. Stanisława Hartmana, matematyka-pozytywisty i romantyka w jednej osobie Spis treści Wstęp Część I. Źródła i cele teorii  Uwagi wstępne 1. Wszechstronność wolna od wad synkretyzmu 2. Konstruktywność mimo ciężaru samowiedzy 3. Krytycyzm bez hiperkrytycyzmu, systematyczność bez 
  fundamentalizmu   Część II. Neutrum Uwagi wstępne 1. Przydatność zapytywania o sens neutrum 1.1. Deleuze'a rekapitulacja strukturalizmu jako przykład 
    analizy neutrum 1.2. Derrida: przydatność la différance 1.3. Derrida: przydatność chory 2. Antagonizm pojęć a jedność neutrum 2.1. Filozoficzne kategorie fundamentalne 2.2. “Co to jest neutrum?” 2.3. Zestawienie standardowych określeń neutrum 3. Metodologia neutrum 3.1. Poznawanie filozofii w świetle swoistych (matafilozoficznych) 
  określeń neutrum 3.2. Neutrum jako osnowa analizy metafilozoficznej 3.3. Przykład. Zastosowanie teorii neutrum do zagadnienia 
  refleksji Zakończenie. Teoria neutrum a zadania heurystyki 
filozoficznej Bibliografia Indeks nazwisk Indeks rzeczowy Extrait Indeks nazwisk Wstęp   Z pewnością jest rzeczą pożądaną, aby powstawały nowe 
koncepcje filozoficzne, w szczególności takie, które byłyby zdolne w należytym 
stopniu uwzględniać dorobek tradycji, a zarazem wyraźnie wnosiły coś nowego do 
rozumienia ważnych kwestii lub wręcz proponowały oryginalne rozwiązania. A 
jednak w wielu krajach, na przykład w Niemczech i tam, gdzie kultura akademicka 
rozwija się pod wpływem Niemiec, panuje nastrój podejrzliwości wobec 
wszystkiego, co nazbyt jawnie chciałoby pretendować do oryginalności. Jest to 
całkiem zrozumiałe, a nawet usprawiedliwione, skoro tyle jest przykładów na to, 
że ogłaszanie nowych teorii bywa zajęciem filozoficznych “naturszczyków”, 
nie mówiąc już o tym, że z nowością i nie-nowością jest podobnie jak z 
przypadkiem i koniecznością - czym więcej wiedzy mamy, tym trudniej uznać nam 
coś za rzeczywiście nowe (albo przypadkowe). Podzielam sceptycyzm wobec nowości, ale i dostrzegam potrzebę 
podejmowania nowych konstruktywnych prób rozważania zagadnień filozoficznych, i 
to nie tylko w granicach “ogólnej inteligencji” i “ogólnej erudycji”, ale 
również właśnie na gruncie szerszych projektów i koncepcji teoretycznych - czy 
to mających bardziej systematyczno-przedmiotowy, czy też metodologiczny 
charakter. Nie pretenduję jednak do stworzenia koherentnego systemu 
filozoficznych pytań i odpowiedzi, zwłaszcza rzeczywiście oryginalnego. Zamiarem 
mym jest natomiast raczej usystematyzowanie i unowocześnienie refleksji 
metafilozoficznej, a pośrednio również i tych wszystkich obszarów problemowych 
filozofii, gdzie zagadnienia filozoficzne (przedmiotowe) łączą się z 
zagadnieniami metafilozoficznymi (metaprzedmiotowymi), tzn. gdzie wiedza 
(np. o poznaniu) jest zarazem samowiedzą (np. wiedzą o warunkach 
możliwości filozoficznej nauki o poznaniu). Oczywiście ambicje te nie skupiają 
się w całości na tej jednej książce, lecz rozkładają się na planowaną ich serię, 
której niniejsza stanowi pozycję drugą. Być może prawie wszystko, co będzie tu 
powiedziane, gdzieś w literaturze filozoficznej da się odnaleźć, co zresztą - 
tam, gdzie sam to stwierdzam - bardzo mnie cieszy i dodaje mi odwagi. Nowy 
jednakże jest kluczowy dla tej pracy termin “neutrum” i pomysł kilku technik 
dyskursywnych (metafilozoficznych), w związku z którymi to właśnie okaże się 
potrzebny ten nowy termin. Sam sens neutrum, którego dokładnemu wyjaśnieniu 
poświęcona będzie cała druga część pracy, zostanie wkrótce wstępnie nakreślony, 
gdyż obowiązkiem autora jest zadbać o to, aby Czytelnik jak najszybciej mógł 
dowiedzieć się, o czym właściwie jest książka. Wcześniej jednak chciałbym 
wspomnieć w kilku słowach o szerszym zamyśle, dla którego wypełnienia 
opracowanie “technicznych” aspektów refleksji metafilozoficznej jest 
fundamentem, ale przecież tego wypełnienia nie zastępuje. Otóż swój zamiar reformy i systematyzacji refleksji 
metafilozoficznej konkretyzuję w postaci budowanej od podstaw koncepcji 
metafilozofii, którą nazywam heurystyką filozoficzną. W roku 1997 ukazała 
się książka pod takim właśnie tytułem, w której program ten został zarysowany. 
Jest tam zawarty przegląd kilku współczesnych kierunków filozoficznych (jak 
hermeneutyka i strukturalizm), wyróżniających się tym, że wyrażona we właściwych 
im pojęciach i terminach samowiedza metodologiczna (a szerzej - heurystyczna, 
czyli odnosząca się do wszelkich czynników konstytuujących treść filozoficznej 
teorii, a nie tylko do stosowanych tam środków metodologicznych) wyraźnie 
rzutuje na proponowane w nich określenia i głoszone przekonania. W toku 
dokonywania takiego przeglądu - właśnie pod kątem heurezy, tj. rozmaitych 
procesów, w których kształtuje się pewna teoria filozoficzna oraz pewna postać 
samowiedzy filozofii (współkonstytuująca i często legitymizująca tę teorię) - 
formował się pewien styl analizy filozoficznej oraz pewien zespół 
charakterystycznych zagadnień, jak również określeń, pojęć, a wreszcie i 
przekonań składających się w sumie na wstępny zarys nowej koncepcji - heurystyki 
filozoficznej. W ostatnich partiach tej książki oderwałem się w pewnej mierze od 
bezpośredniego materiału erudycyjnego, aby rozpatrywać w trybie ściśle 
teoretycznym to, co należy już do właściwości samej heurystyki jako takiej. 
Starałem się tam pokazać, że rodzaj samowiedzy teoretycznej, do jakiego powinna 
pretendować heurystyka, jest szczególny, gdyż nie może być to samowiedza kosztem 
wykluczenia jakichkolwiek typów dyskursów (często rywalizujących ze sobą), w 
których w ogóle samowiedza filozofii bywa formułowana. Zarazem jednak nie można 
tu było poprzestawać na zewnętrznym, historyczno-erudycyjnym rozeznaniu 
wszelkich postaci refleksji metafilozoficznej, gdyż programowe niezaangażowanie, 
właściwe takiej postawie, paraliżuje możliwość budowania rzeczywiście aktywnej i 
przydatnej dla każdej przedmiotowej roboty filozoficznej metafilozofii, jaką 
chce być heurystyka filozoficzna. Podjąłem się w związku z tym wykazania, że 
modelem budowania paralelnej samowiedzy filozoficznej i samowiedzy samej 
heurystyki może być swoisty ruch myślenia, jaki wywołuje postawienie zadania 
“określenia neutrum”, a ściślej określenia tego, co z założenia wymyka się 
wszelkiemu określaniu, a w tym i definitywnemu uznaniu tego za “nieokreślone”. 
W takim kontekście właśnie pojawia się w książce o heurystyce filozoficznej 
koncepcja neutrum. Została ona bardzo wstępnie i szkicowo zarysowana na 
dwudziestu stronach, będących wszelako pod względem samodzielnego wkładu 
myślowego, jaki mogła prezentować ta książka, kulminacją całości. Jeśli więc dziś, realizując zamiar, jaki żywiłem od wielu 
lat, odważam się poświęcić technicznym aspektom uprawiania metafilozofii i 
koncepcji neutrum oddzielną książkę, to tylko dzięki zachęcie, jaką otrzymałem 
od czytelników pracy o heurystyce, którzy zgodnie podkreślali, iż koncepcja 
neutrum wydaje im się oryginalna i interesująca. Dlatego też pragnę w tym 
miejscu podziękować tym osobom, które jako Recenzenci lub Czytelnicy 
Heurystyki filozoficznej, względnie mojej rozprawy doktorskiej (gdzie 
rozdział o neutrum jest niemal taki sam jak w później wydanej książce), albo też 
w swych publikacjach dawały mi ową zachętę oraz formułowały ważne dla mnie uwagi 
i sugestie: prof. Karolowi Balowi, dr. Stanisławowi Budzie, prof. Jacquesowi 
Derridzie (rozdział o neutrum ma bowiem swój przekład francuski), dr Ewie 
Nowak-Juchacz, prof. Andrzejowi Misiowi, prof. Elżbiecie Paczkowskiej-Łagowskiej, 
prof. Markowi Siemkowi, prof. Władysławowi Stróżewskiemu (promotorowi mego 
doktoratu) oraz śp. ks. prof. Józefowi Tischnerowi. Nie zapominam też o 
krytycznych uwagach ks. prof. Andrzeja Bronka, który był łaskaw, a było to wiele 
lat temu, skomentować mą pierwszą, bardzo niedojrzałą jeszcze pracę na temat 
koncepcji neutrum, czym wielce mi dopomógł. Na koniec serdecznie dziękuję 
również Wydziałowi Filozofii Uniwersytetu w Aberdeen, który udzielił mi gościny 
w styczniu i lutym 2000 roku, a przede wszystkim dr. Władysławowi Bednarowskiemu, 
nestorowi Polonii szkockiej, fundatorowi stypendium, z którego tam korzystałem, 
pisząc tę pracę. Opracowanie pewnych technik metafilozoficznych w ramach 
teorii neutrum jest więc, jak wynika z tego, co tu już powiedziano, częścią 
szerszego projektu heurystyki filozoficznej. Wszelako i heurystyka nie jest 
celem samym dla siebie - jako propozycja pewnej koncepcji metafilozoficznej 
służyć ma za narzędzie uprawiania filozofii i rozpatrywania ważnych 
filozoficznych zagadnień, szczególnie na polu metafizyki i epistemologii. 
Neutrum to kluczowy termin dla pewnego zespołu metod czy procedur, którymi 
będziemy się posługiwać nie po to tylko, aby mówić o neutrum jako takim, i nie 
po to tylko, aby mówić o heurystyce (referować jej samowiedzę), ale przede 
wszystkim po to, aby przy zastosowaniu tego terminu i związanych z nim procedur, 
ułatwić w pewien sposób rozważanie niektórych centralnych problemów filozofii 
oraz w jakiejś mierze rozważyć je same. Inaczej mówiąc, teoria neutrum - 
jakkolwiek w pracy tej zainicjowana dopiero w stopniu, który antycypuje coś, co 
dopiero kiedyś może w pełni zasłuży na określenie “teoria”, i to tylko w 
ogólnym, niezbyt formalnym znaczeniu tego słowa - jest narzędziem uprawiania 
filozofii. Dlatego też nie może w sposób przekonujący zostać zaprezentowana 
inaczej niż od razu w swoich zastosowaniach. Z tego właśnie powodu będzie w tej 
książce mowa zarówno o zagadnieniach, które szczególnie nadają się do tego, aby 
rozważać je przy użyciu metafilozoficznego instrumentarium teorii neutrum, jaki 
i o samym neutrum i jego metodologii. Będą to głównie zagadnienia związane z 
granicami myśli refleksyjnej i autoreferencyjnej, ale także inne. Jeśli wniosę 
choćby niewielki wkład do usprawnienia rozważania tych zagadnień (przynajmniej w 
granicach pojęciowości, jakiej dostarcza nowożytna filozofia nieanalityczna, do 
której skromnej znajomości ograniczają się moje kompetencje), to tym samym 
potrzebę i wartość teorii neutrum będzie można uznać za wystarczającą do tego, 
aby zajmować nią uwagę Czytelnika. Słowo “neutrum” należy do gramatyki i oznacza “trzeci rodzaj” 
- ani męski, ani żeński, po prostu rodzaj nijaki. W filozofii jednak “trzeci 
rodzaj” - jak platoński triton genos, powstały ze zmieszania natury 
tożsamej i natury zmiennej - bynajmniej nie jest czymś prostym, lecz właśnie 
kłopotliwym i newralgicznym. Myśl, że coś jest “ani takie, ani takie”, jakieś 
“pośrodku”, a “właściwie nieokreślone” i “wymykające się wszelkiej definicji”, 
odgrywała zawsze ważną rolę w filozofii - począwszy od wspomnianego Timajosa, 
a skończywszy na współczesnym neostrukturalizmie i dekonstrukcjonizmie - 
mianowicie jako pewne refleksyjne zastrzeżenie, w którym wyrażał się dystans 
krytyczny w stosunku do tego, co udało się w danym dyskursie filozoficznym 
powiedzieć (taki dystans, jaki wyraża postawa Sokratesa w Timajosie). 
Słowo “neutralny”, czyli obojętny, inwariantny, łączący w sobie dwie strony 
przeciwieństwa jako jeszcze w nim niezróżnicowane lub już ze sobą pogodzone, 
pojawia się w filozofii często. Postulowano byt neutralny względem 
przeciwstawienia ogólny - indywidualny (w wielu koncepcjach idei, jak również w 
koncepcjach absolutu - będącego zarazem wszechobecnym i poza wszystkim), 
względem przeciwstawienia podmiotowy - przedmiotowy (myśl obecna, w wielu 
wariantach, w idealizmie niemieckim, w filozofii życia, w teorii 
empiriokrytycyzmu) czy też psychiczny - fizykalny (Hume, Mach). Poza wspomnianą 
intencją heurystyczną (ów dystans) zaznaczała się tu także pewna intencja 
metafizyczna: uczynić zadość ontologicznemu wymogowi jedności bytu (a więc 
umocnić monistyczny punkt widzenia), nie redukując wszelako jednej z 
zasadniczych postaci istnienia do innej (np. istnienia świadomego do 
fizycznego). Znamy sporo terminów filozoficznych, które mają oznaczać pewne, 
jeśli wolno się tak wyrazić, “ni to, ni tamto”, jednakże zawsze w jakimś całkiem 
określonym kontekście teoretycznym. Oto kilka przykładów: Nikt (imię Odyseusza - jestem, którego nie ma); diapheron heauto (coś, co różni się od samego siebie 
    - termin Heraklita); tao (u Lao Tse - nie mające adekwatnej nazwy ani 
    określenia, a będące jednak zasadą świata); chora (ani byt, ani niebyt - miejsce dla bytu); empereia (ani ziemia, ani kosmos); pleroma (znów miejsce - łożysko prawdziwego bytu); materia prima (czysta nieokreśloność będąca zarazem 
    możnością bytu jako miejsce jego upodmiotowienia); Utopia, atopon (“miejsce nigdzie”), a z nowszych: id (“protoświadome” i “protoindywidualne” ja); Thirdness (termin Peirce’a oznaczający to, co 
    reprezentująco-znakowe - ani substancjalne, ani relacyjne; ani ogólne, ani 
    konkretne); sensibile (ani idea, ani dana zmysłowa, ani rzecz - 
    “idealny wygląd”); neutral particular (termin Russella, nawiązujący do 
    empiriokrytyczymu - byt elementarny, neutralny względem kategorii podmiot - 
    przedmiot) différance (czyli “rużnica” - termin Derridy, to, co 
    nie będąc tożsame z sobą, staje się warunkiem wszelkiej tożsamości i 
    różnicowania); trzeci świat, trzeciość (nie tylko popperowski termin, 
    oznaczający miejsce tego, co iteligibilne, a szczególnie - w strukturalizmie 
    - transcendentalną i symboliczną dziedzinę samej struktury, strukturalne 
    źródło sensu i rzeczywistości); alef (termin z opowiadania Borgesa “Alef” - miejsce 
    skupiające w sobie całość wszech rzeczy, ale samo “nieumiejscowione” i 
    pozbawione tożsamości); obiektyw (termin Meinonga oznaczający coś, co nie jest 
    ani czasoprzestrzenne, ani idealne, ale jest “jakieś”, jest przedmiotem sądu 
    i można o tym prawdziwie i sensownie powiedzieć: “to nie istnieje”); agalma (zaczerpnięty przez Lacana z klasyki greckiej 
    termin mający oznaczać “wewnętrzny skarb” strzeżony przez podmiot); Inny (miejsce znaczonego - termin Lacana). Wszystkie te terminy - “chwytające w słowie” (bo przecież nie 
“określające”), coś w założeniu wymykającego się określeniu - łączy podobna 
funkcja heurystyczna (rola, jaką odgrywają w danym systemie myślowym) i 
metafizyczna, a także to, że mają charakter, gramatycznie przynajmniej, 
substancjalny. Nawet postulując “coś”, co nie jest ani substancją, ani 
własnością, ujmujemy to gramatycznie właśnie jako “coś”. Już w tym krótkim 
zestawieniu pojęć widzimy pewną szczególną tendencję - otóż staje się jasne, że 
pomimo oczywistego podobieństwa funkcji i intencji tych terminów, ich 
heurystycznej roli, różnicują się one ze względu na stopień swego odchylenia, 
dystansu do własnej substancjalności. Większość z nich zaznacza swoją 
“uchylność” i “nieokreśloność” w ten sposób, że sugeruje związek z “miejscem” 
jakiegoś bytu, a nie samym bytem (choćby chora czy third realm), 
wskazując na możliwość rozdzielenia powyższego zestawienia na dwie serie - 
substancjalną i niesubstancjalną. W serii substancjalnej, gdzie mielibyśmy np.
sensibile i agalma, łatwo zauważyć tendencję do uchylania się od 
ścisłego pojęcia substancji przez konotowanie “elementu”. Byłoby więc przejście 
od serii “ani to, ani tamto” do - znów podwójnej - serii, składającej się 
mianowicie z dwóch podserii określeń czynników elementarnych bytu: czynników 
“protobytowych” (w tej intuicji zawiera się moment uchylania się od 
bezpośredniego określenia substancjalnego) oraz podserii określeń czynników 
będących “prawdziwym, nieredukowalnym bytem”. Do pierwszej podserii można 
zaliczyć materię pierwszą, sensibilia, a także poion (termin 
Anaksagorasa oznaczający każdy elementarny jakościowy czynnik bytu) czy logon 
spermatikon (czyli ratio seminale - termin stoicki oznaczający 
elementarny czynnik materialny będący nośnikiem spotencjalizowanej jakościowej 
treści bytowej). Do drugiej podserii można zaliczyć przede wszystkim atom 
(niepodzielny i nieredukowalny składnik świata materialnego), ciało (również 
metafizyczna propozycja elementarnej i podstawowej postaci bytu) i oczywiście 
sławne arche. Terminów tej podserii nie ma w przedstawionym powyżej 
wykazie, w którym skupiłem się na analogonach czegoś, co nie jest “ani takie, 
ani takie”, lub czegoś “nieuchwytnego”. Proste logiczne przejście do takich 
pojęć, jak atom czy ciało (pojęć elementarnej postaci bytu), jakie 
zostało tu przeprowadzone, sugeruje, że analiza zestawień pojęć pełniących 
analogiczne funkcje systemowe (heurystyczne) w obrębie rozmaitych dyskursów 
filozoficznych prowadzi do rezultatów niebanalnych - do odkrycia związków 
pomiędzy tymi pojęciami a innymi, pełniącymi być może już całkiem inne funkcje. Nie wdając się w rozwijanie tego rozumowania, przytoczonego 
tutaj głównie dla dostarczenia przykładu typu rozważań, jakie spotkać będzie 
można w tej książce, wróćmy do tego, co było na jego początku. Zaczęliśmy od 
wskazania innej niż “szukanie tego, co elementarne” lub “szukanie tego, co samo 
nie będąc bytem, umożliwia byt jako jego miejsce” strategii uchylności 
- od pokrewnej im (jak widać) strategii “uchwytywania tego, co nie jest ani 
takie, ani inne” - a więc od tego, co sugerowane przez określenia w rodzaju 
triton genos czy - przyjęte w dzisiejszej filozofii umysłu - monizm 
neutralny. Używane przez nas słowo “neutrum” podzielać będzie “epochistyczną”, 
“uchylną” tendencję tych terminów, jak również zresztą i kilku innych spośród 
podanych w naszym zestawieniu. Oznacza to, że wyrażenia w rodzaju “neutrum nie 
jest żadnym określonym bytem, który można pokazać albo przypisać mu jakieś cechy 
rodzajowe” będą tak samo dobrze nadawać się do naprowadzania na myśl o samym 
neutrum, jak nadają się do naprowadzania na myśl o każdym innym z wymienionych 
tu licznych pojęć. Dlatego neutrum należy do tej samej “serii”, choć zarazem 
założone zostaje jako szczególny element tej serii. Powiedzmy na razie, 
znacznie sprawę upraszczając, że szczególność proponowanego tu pojęcia neutrum 
polegać będzie na tym, że rozumiemy je jako “zmienną”, ogólną formę, której 
podstawieniami (wypełnieniami) będą poszczególne pojęcia serii. A więc neutrum 
to i chora, i pleroma, i sensibile. Inaczej mówiąc, 
przyjmujemy takie założenie czy też indukcyjną zasadę mówienia o neutrum, 
zgodnie z którą, gdziekolwiek znajdziemy przejście od jednego określenia, które 
uznaliśmy za “określenie” neutrum (np. “coś ani materialnego, ani psychicznego”) 
do jakiegoś innego określenia czy pojęcia filozoficznego (np. - przez analogię - 
“coś ani podmiotowego, ani przedmiotowego”), tam też i przenosimy to określenie 
na samo neutrum, mówiąc, że jest to kolejne, inne określenie neutrum. Nie jest 
to bynajmniej jedyna procedura, jaką będziemy stosować, ale o tyle ważna, iż 
pozwalająca wyjaśnić, że pojęcie neutrum będzie służyło do penetracji bardzo 
różnych i szerokich zasobów pojęciowych filozofii - tak aby zastąpić bezładne 
“kojarzenie wszystkiego ze wszystkim” uporządkowaną analizą i systematycznym 
rozeznaniem zarówno samych pojęć, jak i pełnionych przez nie funkcji systemowych 
(heurystycznych). Rozpatrując istotę tej procedury, możemy uzyskać kolejne 
określenie neutrum, istotę tę sprawnie odzwierciedlające: “neutrum to 
intelektualna fikcja oznaczająca miejsce, w którym wszystko wiąże się i kojarzy 
ze wszystkim”. Zauważmy, jak to ostatnie określenie neutrum różni się od 
pierwszego sensu, który tu sugerowaliśmy i od którego zarazem zaczerpnęliśmy 
nazwę dla tego pojęcia: “coś, co nie jest ani takie, ani przeciwne, lecz łączy w 
sobie przeciwieństwa lub jest wobec nich uprzednie i neutralne”. Nasuwa to dwie 
uwagi. Po pierwsze, fakt, że przyjęliśmy nieobciążone konotacjami filozoficznymi 
słowo “neutrum”, nie oznacza, że związana z nim intuicja i “określenie” neutrum 
jest główne i wyróżnione, na przykład ważniejsze od określenia w rodzaju: 
“podłoże wszelkiego bytu” albo “coś pozbawionego własności, a zarazem w pewien 
sposób posiadającego wszelkie własności” (aby wspomnieć o intuicjach 
metafizycznych, jakie dane nam będzie jeszcze napotkać na drodze badania neutrum 
czy też raczej na drodze badania metafizyki przez pryzmat analizy neutrum). To 
niewyróżnienie samego określenia i słowa “neutrum” - tak samo jak i wszelkich 
innych określeń - stanowi o tym (i to jest uwaga druga), że jest rzeczą 
konieczną dla przygotowania się do śledzenia badania neutrum wyzbycie się 
pokusy, aby jakiekolwiek określenie, które nam się nasunie i wyda bardzo nośne 
obdarzyć absolutnie wyróżnioną pozycją, mówiąc, na przykład, “to neutrum to 
po prostu ma być takie słowo-klucz do wszystkiego, jakieś superpojęcie
(cóż bardziej naiwnego)” albo “to neutrum to taki hybrydalny konstrukt 
ontologiczny, oznaczający coś, co może przyjąć postać wszystkiego innego, 
pozostając zarazem w jakimś sensie czymś mimo to odrębnym i jakby połowicznie 
tożsamym z sobą”, albo “neutrum to upostaciowany, zhipostazowany wszelki 
metafizyczny nonsens - pojęcie-monstrum z zasady skupiające w sobie wszelkie 
(nawet wzajemnie sprzeczne) fantazje i wyobrażenia metafizyczne”. Te wszystkie, 
nawet negatywnie nacechowane, określenia są w pełni uprawnione, ale bynajmniej 
żadne z nich nie ma przewagi nad innymi (a ściśle mówiąc - ma tylko taką 
fikcyjną przewagę, jaką samo sobie nadaje); naszym zadaniem jest badać 
filozoficzną przestrzeń myślową, a w topografii tej, dzięki przewodnictwu 
neutrum, z pewnością napotkamy i te określenia - być może lepiej rozumiejąc 
wtedy ich sens. Podobnie jak w sprawie neutrum nie ma żadnego “po prostu”, bo 
neutrum nie jest “po prostu” tym czy tamtym, tak i nie ma też żadnego “po 
prostu” w badaniu neutrum. Byłoby naiwnością i nieostrożnością rezygnować z 
filozoficznego projektu teorii neutrum tylko dlatego, że jest wyraźny związek 
pomiędzy tym projektem a przysłowiowo nieszczęśliwym i naiwnym projektem “teorii 
wszystkiego”. O ile nie mamy powodu obawiać się zarzutu ogólnej filozoficznej 
naiwności, o tyle jednak - nie poprzestając na zwykłej nienaiwności - 
musimy zadbać o to, aby teoria neutrum - jako część heurystyki filozoficznej - 
pozwoliła nam przejść od poziomu ogólnych heurystycznych sentencji (w rodzaju 
“niemożliwa jest teoria wszystkiego”) do rzeczywistej wiedzy o ich przedmiocie 
(np. o tym, dlaczego niemożliwa jest “teoria wszystkiego”). |